Praca potrafi dostarczyć mnóstwo zabawnych i niezapomnianych chwil! Oto kilka anegdotek z życia zawodowego, które mogą rozbawić:
Anegdotka 1: Pan od komputerów i czajnik
Kiedyś pracowałem w biurze, gdzie awarie sprzętu były na porządku dziennym. Mieliśmy takiego "pana od komputerów", który przyjeżdżał naprawiać wszystko. Pewnego razu szef zgłosił problem, że czajnik elektryczny w kuchni nie działa. Pan od komputerów przyjechał, wszedł do kuchni, popatrzył na czajnik z miną eksperta, pokiwał głową i powiedział: "Hmm, wygląda na to, że to problem z zasilaniem. Sprawdzi pan, czy jest włączony do prądu?". Okazało się, że ktoś po prostu wyciągnął wtyczkę z gniazdka. Od tego czasu, gdy coś nie działało, zawsze pytaliśmy: "A czajnik włączony?".
Anegdotka 2: Klient i "magiczny" przycisk
Pracowałem w obsłudze klienta dla firmy telekomunikacyjnej. Dzwoni do mnie pani i z pretensjami mówi, że jej internet nie działa. Proszę, żeby sprawdziła kable, zrestartowała router. Nic. Po dłuższej rozmowie proszę ją, żeby sprawdziła, czy przypadkiem nie nacisnęła przycisku Wi-Fi na routerze (niektóre modele mają taki, co całkowicie wyłącza sieć bezprzewodową). Cisza. Po chwili słyszę triumfalny okrzyk: "Działa! Pan jest czarodziejem! To jakiś magiczny przycisk!". Nie mogłem powstrzymać śmiechu. Okazało się, że jej dzieci bawiły się w pobliżu i przypadkowo nacisnęły ten "magiczny" przycisk.
Anegdotka 3: Zapomniałem zamknąć spotkanie!
Miałem kiedyś bardzo ważną wideokonferencję z klientami z zagranicy. Po godzinnej, intensywnej dyskusji, wszyscy się pożegnaliśmy, a ja, zadowolony z przebiegu rozmowy, odchyliłem się na krześle i z ulgą głośno westchnąłem: "Uff, nareszcie koniec tej męczarni!". Niestety, zapomniałem, że to ja byłem gospodarzem spotkania i nie zamknąłem jeszcze pokoju! Po chwili zza monitora odezwał się głos jednego z klientów: "Rozumiemy, że to było męczące, Panie [moje imię]?". Moja twarz przybrała kolor dojrzałego buraka. Szybko się pożegnałem i opuściłem spotkanie. Do dziś pamiętam ten wstyd, ale też śmiech moich współpracowników, którzy wszystko słyszeli.
Anegdotka 4: Nowy stażysta i drukarka
Pamiętam, jak przyszedł do nas nowy stażysta, bardzo bystry, ale trochę zagubiony w biurowej rzeczywistości. Poprosiłem go o wydrukowanie kilku dokumentów. Po chwili słyszę, jak podchodzi do drukarki i mówi do niej: "No dalej, drukuj! No proszę!". Zdziwiony podszedłem sprawdzić, co się dzieje. Okazało się, że zapomniał, że trzeba wybrać opcję "drukuj" na komputerze, a potem kliknąć "OK". On po prostu wysłał plik i czekał, aż drukarka sama go wyczuje i zacznie drukować, a potem próbował ją przekonać słownie do działania. Od tego momentu nazywaliśmy go "zaklinaczem drukarek".
Czy te anegdotki Ci się podobały? Może masz własne zabawne historie z pracy, którymi chcesz się podzielić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czy ta oferta jest interesująca jest dla ciebie ? Coś byś zmienił co dodał, by była jeszcze lepsza. Koniecznie pozostaw komentarz po sobie, dzięki któremu będziemy mogli podjąć rozmowę o tym co ważne.